Podobno aby ocenić udział kobiecych postaci w filmie należy zadać trzy pytania:
- Czy wśród głownych bohaterów jest więcej niż jedna kobieta?
- Czy te kobiety rozmawiają ze sobą nawzajem?
- Czy rozmawiają ze sobą o czymś innym, niż mężczyźni?
Z całego serca polecam to ćwieczenie, może doprowadzić do bardzo zaskakujących wniosków…
Abstrahując od tego modelu, czytając często napotykam podobny problem: wyalienowania kobiecych postaci. Kiedy przeprowadziłam taką właśnie refleksję nad swoimi ulubionymi bohaterkami opowieści, doszłam do smutnego wniosku, że, po pierwsze, wśród ich przyjaciół dominują albo mężczyźni, albo istoty nadprzyrodzone. Ogólnie, nasze dzielne niewiasty nie wydają się mieć wielkiej szansy aby być lubiane.
Ale może w tej literackiej rzeczywistości po prostu odbija się nasz świat?
Stereotyp męskiej przyjaźni, niejakie ‘braterstwo krwi’ nie oznacza już może zdobywania nowych ziem, ani podboi kolejnych miast, ale ciągle jednoczy wokół wspólnych zainteresowań.
Siostrzeństwo krwi?
Cóż…
Wspólne zakupy?
Spotkania na plotki?
Jak wiele historii, które słyszmy przedstawia kobiecą przyjaźń, prawdziwą i głęboką? Zbudowaną wokół tych samych, prawdziwych wartości. Tych samych pasji. Gwarantującą wsparcie bez zadawania zbędnych pytań. W każdej sytuacji.
Bo przecież taka istnieje.
Wiem, bo sama ją przeżywam na co dzień. Więcej niż jedną.
Aha.
Ten rysunek.
To Temina.
Jedna z głównych postaci w mojej nadchodzącej książce. Jest ucieleśnieniem przynajmniej pięciu kobiet z grona wielu, które podziwiam…
Więcej opowiem z czasem.